Przyszła pora na krótki urlop, a podczas pakowania uświadomiłam sobie, że wakacje fizjoterapeuty mają to do siebie, że nie sposób nie zabrać ze sobą paru gadżetów z serii „w razie czego” 😉 No cóż, jak to niektórzy mówią to już chyba podchodzi pod zboczenie zawodowe, ale niech im będzie 🙂
W naszym tegorocznym wakacyjnym zestawie startowym nie zabrakło:
- Rollera, w końcu wakacje to nie tylko leżenie i odpoczynek, rowerowe i piesze wycieczki moga dać się we znaki któremuś z obecnych (a nie wszyscy są pierwszej młodości 😉 ) . Będzie jak znalazł. Poza tym trzeba skorzystać z uroków miejsca (Piasutno [Mazury]przybywamy!) i czasu i kontynuować biegowe poczynania…
- Piłeczki do lacrossa, no i tutaj w zasadzie historia się powtarza z punktem pierwszym. Zresztą to tylko taka mała rzecz, a może sprawić tyle radości (o bólu nie mówiąc, ale kto go nie lubi). Do torby raz!
- Fascial Release Wax, trochę wosku do ewentualnego rozluźniania mięsniowo-powięziowego nie zaszkodzi. Przyznam się Wam do czegoś. Mam go zawsze w torebce! Tak, tak, to ten twór, w którym nic nie idzie znaleźć, ale najważniejsze, że wszystko się w niej mieści. Nie żebym nie potrafiła nie pracować w wolne dni… 😉
- Therapy Pressera. No tak. To kolejny element znajdujący się w damskiej torebce zawsze i wszędzie. Nie mogłoby go zabraknąć na wakacjach. Też mu się coś od życia należy.
- Tejpów i nożyczek. Nie muszę mówić, że oprócz oficjalnego zastosowania mogą zastąpić apteczkę w awaryjnej sytuacji. No dobra. Tutaj też się tłumaczę ze swojej natury pracoholika. Na Ciebie też najbliżsi narzekają, że nie potrafisz spędzić urlopu bez choćby godzinki pracy?!
- Szczypty anatomii w trzech postaciach. Anatomia kliniczna Moora (tom 1+2), którą jeszcze nie zdążyłam się w pełni nacieszyć. Warta jest zarwania niejednego popołudnia podczas leżingu i nie zawaham się jej użyć! Do tego oczywiście kartonik z fiszkami anatomicznymi, które w takich wyjazdach nieźle się sprawdzają w towarzyskich grach. Zasady i formy do ustalenia. Tutaj kreatywność nie zna granic! Plener i świeże powietrze będa tutaj wartością dodaną.
- Latającego DYSKu. Jeździ z nami zawsze na takie wyjazdy. Z racji firmowej nazwy znalazł się na fizjoliście. Jakby komuś „wyskoczył” to wpadnijcie. Wrzucimy nasz.Przyznajcie się: kto ma podobne skarby w wakacyjnych walizkach?