Niejednokrotnie na myśl przychodzi nam taka kwestia jakimi szczęściarzami jesteśmy, że możemy na co dzień robić to, co lubimy. Ba, nawet kochamy! Nie ma chyba nic lepszego jak praca, która oprócz tego, że pozwala na utrzymanie się, czyli przynosi pieniądze daje też satysfakcję i ogromną frajdę z jej wykonywania!
My jesteśmy fizjoterapeutami, ale tak naprawdę ta kwestia może dotyczyć każdego innego zawodu. Co sprawia, że praca fizjo dla nas jest właśnie TĄ pracą?
Nie wiem czy wszystko da się ubrać w słowa, a kolejność będzie tu przypadkowa. Niejednokrotnie poprawiamy poprawić pacjentom jakość i komfort życia. Wyprowadzamy ich z bólu, dolegliwości, które często uniemożliwiały normalne funkcjonowanie. Radość z pomocy jest nie do opisania. Z poprawienia, wyleczenia, ale tego chyba akurat Wam nie trzeba tłumaczyć. Na pewno macie tak samo. Jak w każdym zawodzie nie jest to praca tylko dająca satysfakcję, ale w miarę doskonalenia swojego warsztatu pracy, umiejętności i skuteczności w parze zaczynają iść pieniądze. Czego chcieć więcej?
Początki bywają ciężkie, ale upartością i zawziętością swojego charakteru można powolutku przecierać swoje własne, zawodowe ścieżki. W końcu nikt nie mówił, że będzie łatwo!
Na tym oczywiście nie koniec. Człowiek uczy się całe życie, a praca z ludzkim ciałem daje ogrom możliwości do dalszego kształcenia. Chyba nigdy nie będzie momentu, kiedy my-fizjoterapeuci będziemy mogli stwierdzić, że wiemy już wszystko i koniec z nauką. To nieustanne dokształcanie się zarówno w formie samokształcenia choćby z anatomii, fizjologii jak i specjalistycznej literatury. No i oczywiście kursy. Osobiście niekoniecznie jesteśmy kolekcjonerami certyfikatów: „byle więcej”, a po każdym etapie nauki przekładamy solidnie nową wiedzę na praktykę i dopiero kiedy czujemy, że ta wiedza już się poukładała wystarczająco idziemy dalej. I dalej i dalej i dalej. Ta żądza wiedzy daje niesamowity fun! Nie mówiąc o tym, że przy okazji poznajemy nowych kolegów po fachu, z którymi można wymienić doświadczenia i nawiązać kontakty.
Wszystkie powyższe słowa to same superlatywy, a wiadomo, że w swojej praktyce nie zawsze jest tak łatwo. Cięższy przypadek, mniej kontaktowy pacjent, to wszystko się zdarza. Ale czy tak naprawdę właśnie takie przypadki nie motywują nas jeszcze bardziej do działania? To pytanie chyba mogę zostawić bez odpowiedzi.
Osobiście nie wyobrażamy sobie siebie w innym fachu. Kto z Was też ma takie odczucia w stosunku do swojej osoby? Ty? No to jesteś prawdziwym szczęściarzem 😉